Wierszyki dla kolegi, męża, ojca, brata i znajomego (DZIEŃ CHŁOPAKA - 30.09.2020) JEW. 29 września 2020, 17:04 4. DZIEŃ CHŁOPAKA - ŻYCZENIA NA DZIEŃ CHŁOPAKA - NAJLEPSZE ŻYCZENIA NA Więcej wierszy na temat: Życie « poprzedni następny » To jest wiersz nieznanego autora krążący po celach dla internowanych. Teksty takie szły ustnym przekazem od celi do celi bo klawisze je konfiskowali. proszę nie głosować. Mordercy! Słychać głos z za murów więzienia. Mordercy! Echo niesie choć gruba jest krata. Mordercy! Czy wam mało mojego cierpienia. Komuniści! Plugawa ręko kata. Ach, posłuchajcie mojego głosu, z za grubych krat i murów więzienia. Ach, posłuchajcie wybrańcy losu serca i duszy aktu oskarżenia. Ja nie przemawiam z wysokiej trybuny, i o mnie jest cicho na całym Świecie. Lecz w sercu mym grają napięte struny - powiem wam o tym czego słuchać nie chcecie. Dawniej gdy pasterz pasał swą trzodę, miał on fujarkę i uśmiech na twarzy. I choć staruszek siwą miał brodę, dla wnuków o szczęściu wciąż marzył. Żona męża najwierniej kochała, dzieci do szkoły biegały wesoło - a w koło czuło się wiosnę. Zburzyliście porządek natury, każda zbrodnia to wasza jest wina. Niech przeklęty dzień będzie narodzin, fanatyka Gomułki, zbrodniarza Stalina. Marksa teoria niech będzie przeklęta, to ona kazała bratu bić brata. Ona to z ludzi zrobiła zwierzęta - ona podpalacz Świata. Rzeki nie wyschną bo matki płaczą, w celach panuje tyfus plamisty. To nam za wolność krzyżami płacą, to plon i żniwo jest komunisty. Jak nienawiść nasza nie wygasa, jak męczymy się przez długie lata. Tak krew z nas wypije, komunistyczna wolność - krata. A może ktoś zna anonimowego autora tego wiersza? Proszę o informację. Tytułu nie znam. Napisany: 2018-04-22 Dodano: 2018-04-22 14:48:10 Ten wiersz przeczytano 1200 razy Oddanych głosów: 9 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » powalonego mam brata ciotecznego? 2009-07-12 21:04:37; Byłeś na weselu wnuka babci brata albo siostry? 2022-04-14 23:48:55; Jak mam mówic do brata lub siostry dziadka albo babci? 2010-10-27 20:28:02; Jaki prezent własnoręcznie robiony dla brata, cioci i wujka i kuzynek? ; ) 2009-12-23 16:13:06; Jaka sukienka dla mojej 10 letniej siostry na Mrok wieczorny, - babcia siwa przy kominku głową kiwa. Nos jak haczyk, - okulary, Coś tam mruczy babsztyl stary. Snuje bajdy niestworzone, O królewnie Pizdolonie, O trzech braciach jak niewielu, O matuli ich z burdelu, Opowiada stare dzieje... A na dworze wicher wieje. Siądźcie społem panny, smyki, Młodojebce, stare pryki I nadstawcie dobrze uszy! Choć na polu śnieżek prószy. W domu ciepło i wygodnie... Zostaw pan w spokoju spodnie! Bo zawołam zaraz Mamy!... Sza! Uwaga! Zaczynamy! Za morzami, za rzekami, Za lasami, za górami, Żył przed bardzo wielu laty, Król potężny i bogaty, Dobrotliwy, szczodrobliwy, Ale bardzo nieszczęśliwy, Ciągle smutny i zmartwiony Z winy córki Pizdolony, Co choć bardzo piękna, miła, Lecz... nadmiernie się kurwiła. A dawała bez wyboru I rycerzom, panom dworu, I kucharzom, i kuchcikom, Giermkom, ciurom, pisarczykom, Na leżąco, na stojaka, W dupę, w cycki i na raka. Czy na dworze, czy w salonie, Czy w klozecie, czy na tronie, W każdej chwili, w każdym czasie Wciąż myślała o kutasie. Próżno mówił jej król stary, Że we wszystkim trzeba miary, Nie wypada bowiem pannie Dawać dupy bezustannie. Na nic się to wszystko zdało, Wciąż jej chuja było mało I na całym króla dworze Nikt chędożyć już nie może. Wszyscy byli rozjebani. Nawet księżą kapelani. Raz ją tak swędziała dupa. Że zgwałciła aż biskupa, A gdy ten ją zdupczył marnie - Poszła dawać pod latarnię. Aż do tego doszło wreszcie, że z burdelów wszystkich w mieście Od kurewskiej całej nacji Przyszły kurwy w delegacji. Ta najbardziej rozjebana, Padłszy przed nim na kolana, Z trudem tłumiąc rzewne łkanie Rzekła: "Królu nasz i Panie! Ty panując od lat wielu Ojcem byłeś dla burdelu. Burdelowy cech upada Kurwom grozi dziś zagłada! Upadają obyczaje! Twoja córka dupy daje! Na ulicy bez pieniędzy, Przez co wpycha nas do nędzy. Nikt nas dziś już nie pierdoli, Bo darmochę każdy woli! A więc najjaśniejszy panie, Sprawiedliwość niech się stanie!" Król na łzy kurewskie czuły, Kazał dać ze swej szkatuły Każdej kurwie po dukacie... Po czym zamknął się w komnacie W nocy zaś przywołał swego Astrologa nadwornego, By ten patrząc w gwiezdne szlaki Znalazł wreszcie sposób jaki, By królewnę można było Dobrowolnie, czy też siłą Wrócić znów do cnoty granic, A gdy to się nie zda na nic, Niech przynajmniej w swojej sferze Obłapników sobie bierze... Więc astrolog wziąwszy lupę, Zajrzał raz królewnie w dupę, Dwakroć cyrklem pizdę zmierzył, Po czym zamknął się w swej wieży. Tak był w pracy pogrążony, Taki przy tym roztargniony, że szukając prawdy na niebie W roztargnieniu srał pod siebie. Kręcił, wiercił teleskopem, Wreszcie wrócił z horoskopem I rzekł: "Smutną wieść, niestety objawiły mi planety, Że królewny nic nie wstrzyma. Na jej szał lekarstwa ni ma! Chyba, że się znajdzie jaki, Tęgi jebak nad jebaki, Który ją tak zerżnie pięknie, Że królewnie picza pęknie! Żywym ogniem się zapali, Na kawałki się rozwali. Wtedy będzie pizdolona Z czaru swego wyzwolona! I znów stanie się prawiczką Z malusieńską, ciasną piczką." Król, choć płakał ze zmartwienia, Zamknął córkę do więzienia, By się więcej nie puszczała. Tam codziennie dostawała, Prócz świetnego utrzymania, Tysiąc świec do brandzlowania, Wazeliny beczkę całą... Lecz jej tego było mało. Ciągle płacze, ciągle krzyczy: To za mało dla mej piczy! Wszystkim było ogłoszone Że kto zbawi Pizdolonę Ten dostanie ją za żonę I podzieli się królestwem by raz skończyć z tym kurestwem... Więc zjeżdżają się jebacze, Czarodzieje, zaklinacze, I rycerze, królewicze, By królewnie zerżnąć piczę! Każdy swoich sił próbuje, Lecz choć tęgie mieli chuje Na nic się to wszystko zdało, Bo królewnie wciąż za mało. Król gdy widział co się dzieje Stracił całkiem już nadzieję, Płakał, martwił się dzień cały Aż mu jaja posiwiały Bo już siwy był na głowie. ...A tymczasem heroldowie Wieści dziwne rozgłaszali Coraz dalej, dalej, dalej... Aż dotarły hen daleko, Gdzie za siódmą górą, rzeką, Stała sobie mała chatka, W niej mieszkała stara matka Wraz z synami swymi trzema, Którym równych w świecie nie ma. Każdy dzielny, tęgi, zwinny, ale każdy z nich był inny I w tym nie ma nic dziwnego: Każdy z ojca był innego, Bo w młodości swojej czasie Matka strasznie puszczała się. Była stróżką przy burdelu I kochanków miała wielu. Syn najstarszy miał chuj długi I gruby na kształt maczugi, A po bokach jego były jak postronki - grube żyły, Jakieś sęki, jakieś guzy - Jaja miał jak dwa arbuzy! A że ciągle mu bez mała ta ogromna pyta stała, Chujogromem go nazwano. Pizdoliza nosił miano Syn następny, bo lizanie Stawiał wyżej nad jebanie, I nie było mistrza w świecie, Co by sprostał mu w minecie. Cieszą matkę takie dzieci, Lecz niestety - smuci trzeci, Który rodu był zakałą, Bo miał kuśkę całkiem małą, A cieniutką na kształt glizdy I nie palił się do pizdy. Dobrze, gdy z matczynej woli Raz na miesiąc popierdoli. A że mało tak obłapia, Bracia mieli go za gapia. No i matka nawet czasem Nazywała go Głuptasem. Tak im słodko życie idzie, Ani w zbytku, ani w biedzie. Starsze bowiem dwa chłopaki Zarabiali w sposób taki, że pobożne, starsze panie Brały ich na utrzymanie. A i matka, chociaż stara, Też dawała za talara. Tylko trzeci syn - wyskrobek Wypinał się na zarobek. Że nie udał się niewiastom, Dawał dupy pederastom I ku wielkiej matki złości Nie brał nic od swoich gości... Tak im się więc dobrze żyło, I wygodnie, dobrze, miło. Aż dotarła i w ich strony Wieść o losie Pizdolony. Na zarobek więc łakoma woła matka Chujogroma I tak rzecze: "Ty, mój synu Idź! Dokonaj tego czynu! Gdy spierdolisz Pizdolonę To dostaniesz ją za żonę. Pół królestwa twoim będzie! Tak królewskie brzmi orędzie." Syn usłuchał rady matki. Zaraz włożył czyste gatki. Wymył chuja - i bez zwłoki Raźno ruszył w świat szeroki... A gdy przybył do stolicy, Zaraz poszedł do ciemnicy Gdzie się świecą, rozkraczona, brandzlowała Pizdolona. Pyta dębem mu stanęła, Więc się ostro wziął do dzieła I za pierwszym sztosem leci Błyskawicznie drugi, trzeci, Czwarty, piąty - aż nareszcie Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście I utracił siłę całą - Lecz królewnie wciąż za mało! Tak był potem osłabiony, Że zleźć nie mógł z Pizdolony, Aż musiały dworskie ciury Ściągnąć go za dupę z dziury, I zanieśli omdlałego, Do szpitala zamkowego. A królewna ciągle krzyczy, Że to mało dla jej piczy! Prędko, prędko baśń się baje, Nie tak prędko kutas staje, Baśń się baje, czas ucieka, Chujogroma matka czeka, W końcu martwić się zaczyna - Że nie widać skurwysyna... Aż ją doszły straszne wieści... Powstrzymując łzy boleści, Pizdoliza do się wzywa I w te słowa się odzywa: - "Bratu, rzecz to nie do wiary, Nie powiodły się zamiary. Kutas zmarniał mu, niestety - Idź więc ty, spróbuj minety!" I Pizdoliz wnet bez zwłoki, Ruszył prędko w świat szeroki. W końcu zaszedł do stolicy. Tam się udał do ciemnicy, Gdzie się świecą, rozkraczona, Brandzlowała Pizdolona. Zaraz ją za piczę łapie I minetę tęgo chlapie Język jego na kształt węża To się spręża, to rozpręża, To się wije jak sprężyna, W pizdę wwiercać się zaczyna, To po wierzchu, to od środka. Kręci na kształt kołowrotka, To się zwija znów jak fryga, że gdy patrzeć - w oczach miga. Doba tak za dobą mija, On jęzorem wciąż wywija. Lecz z nim także to się stało Że utracił siłę całą. Więc i jego dworskie ciury ściągnęły za dupę z dziury, I wyniosły omdlałego, Do szpitala zamkowego. A królewna ciągle krzyczy, Że to mało dla jej piczy! Prędko, prędko baśń się baje, Nie tak prędko kutas staje, Baśń się baje, czas ucieka, Pizdoliza matka czeka, I już martwić się zaczyna - Bo nie widać skurwysyna... W końcu widząc, że nie wraca Myśli: "Na nic moja praca... Biedna dola jest matczyna. Oto już drugiego syna Losy wzięły mi zdradziecko! Jedno mi zostało dziecko, I do tego całkiem głupie". ...Głuptas miał to wszystko w dupie. Raz spokojnie po jedzeniu Chciał pochrapać sobie w cieniu. Coś mu jednak spać nie daje, Coś go ciągle gryzie w jaje. Więc się prędko zrywa z trawy, W portki patrzy się ciekawy A tu się po jajach szwenda Niby chrabąszcz - wielka menda! Głuptas już rozpinał gacie, By ją zgubić w sublimacie, Gdy wtem menda nieszczęśliwa Ludzkim głosem się odzywa: "Nie zabijaj chłopcze luby! Czemu pragniesz mojej zguby? Menda też stworzenie boże, Że inaczej żyć nie może I że czasem w jajo utnie - Nie gubże jej tak okrutnie!" Głuptas to serca bierze, Myśli sobie: "Biedne zwierzę, Że mnie utniesz, cóż to złego? Przecież nie zjesz mnie całego... A pocierpieć czasem mogę Idź więc dalej w swoją drogę!" A tu nagle menda znika I zmienia się w czarownika, Czarownika - czarodzieja, I do swego dobrodzieja, Co się w strachu z miejsca zrywa, W takie słowa się odzywa: - "Że litości miałeś względy Dla bezbronnej, słabej mendy I żeś jej darował życie - Wynagrodzę cię sowicie. Dam ja ci wskazówki pewne jak spierdolić masz królewnę. Sił twych mało tu potrzeba Jest kondona - samojeba, Który ma tę dziwną siłę, Że gdy włożysz na swą żyłę I rozkażesz - on za ciebie sztos za sztosem ciągle jebie Czarodziejską mocą cudną! Ale zdobyć go jest trudno... Dupa strzeże go zaklęta, Na przechodniów wciąż wypięta, Z której mocą złego ducha Ustawicznie ogień bucha. I czy z bliska, czy z daleka, Żarem swoim wszystko spieka. I w tym mocnym, wielkim żarze Dupa się całować każe, Lecz gdy powiesz do niej słowa: - "Niech się ogień w dupie schowa! Sama się pocałuj właśnie!" - Wtedy ogień w dupie zgaśnie. I powoli, z dobrej woli, Kondon zabrać ci pozwoli. Za twą dobroć ja ci mogę Do tej dupy wskazać drogę. Weź ten kłębek z sobą razem, On ci będzie drogowskazem! Rzuć na ziemię i idź wszędzie, Gdzie się kłębek toczyć będzie. Lecz pamiętaj zawsze święcie Czarodziejskie to zaklęcie!" Tu czarownik, niby mara, Zniknł i rozwiał się jak para. Głuptas wstaje ucieszony, Bierze kłębek, rozbawiony, I nie mówiąc nic nikomu Po kryjomu znika z domu. Prędko, prędko baśń się baje, Nie tak prędko kutas staje. Głuptas idzie, nie ustaje, Coraz nowe mija kraje. Gdy stu granic minął słupy Zaszedł wreszcie aż do dupy, Z której ogień wieczny tryska. A podszedłszy do niej z bliska, Rozżarzonej nad pojęcie, Czarodziejskie swe zaklęcie Głuptas z całej siły wrzaśnie: "Sama się pocałuj właśnie!..." Wtedy dupa zawstydzona, Puściła go do kondona. Więc z kondonem, ucieszony, Pędzi wnet do Pizdolony. A gdy przybył do stolicy, Zaraz poszedł do ciemnicy, Gdzie się świecą, rozkraczona, Brandzlowała Pizdolona. Wkłada kondon na kutasa I... O dziwo! U głuptasa Chuj, co zawsze był jak z ciasta, Na olbrzyma się rozrasta! Na sto chujów się rozdziela Każdy gruby, jak ta bela, Każdy twardy, jak ze stali, Każdy długi na sto cali! Wszystkie chuje z całej siły Na królewnę się rzuciły, Każdy się jej w piczę wwierca, Każdy końcem sięga serca, Każdy jej się w piczy grzebie, Każdy jebie, jebie, jebie... Głuptas leży bez wysiłku, Czasem klepnie ją po tyłku Czasem w cycki pocałuje, A samojeb piczę pruje. Aż królewna Pizdolona Zchędożona, spierdolona, Ze zmęczenia ledwo żywa, Krzyczy: - Cipa się rozrywa! Takie przy tym tarcie było, Aż się w piczy zapaliło. By ugasić pożar ciała, Straż zamkowa przyjechała Z toporami, z bosakami, Sikawkami i kubłami, Słowem - z całym inwentarzem Używanym przy pożarze. I po długiej, ciężkiej pracy Ugasili ją strażacy. Tak została Pizdolona Z czaru swego wybawiona, I znów stała się prawiczką Z malusieńką, ciasną piczką. Głuptas dostał zaś w podziękę Pół królestwa i jej rękę. Król był taki ucieszony, Ze zbawienia Pizdolony, Że pomimo swej starości Kapucyna rżnął z radości, Tak się znowu poczuł młody Potem zaś wyprawił gody Głuptasowi z Pizdoloną - Mnie na gody zaproszono. Więc jak mówię, też tam byłam. Jadłam, piłam, pierdoliłam, Bawiłam się z nimi społem, Aż zasnęłam gdzieś pod stołem... Tu bajka dobiega końca Już za oknem patrzeć słońca Przy kominku babcia siwa Coś mamrocze, głową kiwa Dając dziatwie pouczenia O rozkoszach chędożenia. Których i Wam czytelnicy Autor tej powiastki życzy! Wskrzeszony bóg zbliżył się do niej, a ona wkrótce narodziła syna Horusa. Ozyrys jednak porzucił życie na ziemi i udał się do Królestwa Umarłych, gdzie objął władzę. Walka Seta z Horusem [edytuj] Wkrótce duch Ozyrysa ukazał się Horusowi. Zamordowany bóg zaczął przygotowywać syna do walki z Setem o władzę w Egipcie. Za trzema bramami, dwiema kratami i jednymi solidnymi drzwiami siedzi w strzeleckim Zakładzie Karnym nr 2 Alojzy Kawecki, skazany za współudział w morderstwie. Siedzi i pisze bajki dla dzieci. Właśnie wydał swoją bajkopisarza Kaweckiego dotrzeć trudniej, niż gdyby mieszkał za siedmioma górami. Bo każda brama, każda krata i jedne drzwi, które go oddzielają od świata, mają solidny zamek. O otworzeniu każdego z zamków decyduje inny strażnik. Zanim ktokolwiek wejdzie do środka, musi przejść gruntowną kontrolę. Rewizja wnoszonych rzeczy to Broń, narkotyki, alkohol? - mundurowi muszą mieć pewność, kto i w jakim celu wchodzi. Alojzy Kawecki siedzi w pawilonie nr 3. Razem z najgorszymi mordercami i gwałcicielami, którzy za kraty trafili nie pierwszy raz. Zresztą Kawecki też zaliczył Ministrantów tu nie trzymamy... - ostrzegają siedzi w trzyosobowej celi - trzy koje, dwa niewielkie blaty i trzy fikoły (w więziennym grypsie: prycze, stoły i taborety) zajmują większość miejsca. Przez niewielkie okratowane okno wpadają do środka okruchy Swój talent odkryłem ponad 25 lat temu - mówi osadzony Kawecki, spoglądając na gruby zeszyt zapisany rymami. - To było na imieninach mamy. Pamiętam, że do domu zjechała wtedy cała rodzina. Żeby rozbawić gości, wziąłem kawałek kartki i na każdego z nich napisałem krótką rymowankę. Śmiechu było co niemiara. - Alojz! Ty powinieneś poetą zostać! - rzucił ktoś z rodziny. Ale młodemu Alojzowi siedziało w głowie coś innego. Dziś mówi, że mieszkał na bandziorskiej ulicy i to musiało się tak skończyć...Młodzieńcze włamyKawecki wychował się w Płocku w obskurnej kamienicy. Kolegów miał zawsze starszych od siebie. Myślał o nich: twardziele, bo wszyscy czuli do nich respekt. Najgorsi byli bracia K. Raz, wieczorem zaciągnęli milicjanta za róg i spuścili mu łomot, rozbierając do naga. Od tego czasu mundurowi zapuszczali się na Paderewskiego tylko w kolumnie trzech samochodów. Niedługo po tym Alojzy zaliczył pierwszy "włam".- Miałem zaledwie 13 lat. To był sklep "Na Skarpie". Miał dobre podejście od zaplecza. Nożyce, kłódka i... ciach! Byliśmy już w środku. Interesowała nas kasa, fajki i czekolady, bo można je było łatwo z kumplami jeszcze kilka podobnych skoków. Pewnie nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby któryś z nich nie zaczął gadać. - Jak to dzieciaki... - dodaje Kawecki. - Któryś się napił i wszystko wyśpiewał innym. A milicjanci od razu się dowiedzieli. Zgarnęli mnie prosto z domu i przykuli do grzejnika na komendzie. A potem dostałem pałami po piętach. Nie wiem dlaczego, ale głowa mnie od tego bolała jak jasna cholera. Po powrocie do domu dostałem jeszcze solidnie paskiem od w zabójstwieAlojzy Kawecki wychowywał się w normalnej i pobożnej rodzinie. Rodzice dzień zaczynali i kończyli modlitwą. On sam nie mógł żyć normalnie. Włamania tak go wciągnęły, że gdy pierwsza sprawa trochę ucichła, znów zaczął. Trafił do poprawczaka, a gdy był już pełnoletni, zaliczył pierwszą odsiadkę w więzieniu. Spędził w zakładzie karnym jedną trzecią swojego życia. Gdy wyszedł zza krat za włamania, ożenił się, a niedługo po tym urodziła się córka. Obiecał sobie, że już nigdy nie wróci za kraty. Mylił się. Najdłuższa odsiadka dopiero go czekała. Kawecki twierdzi, że został dziś we wszystko wrobiony. Ale śledczy i sąd orzekli wydarzyło się za dworcem PKP w Płocku, gdzie spotkał się z kumplami na winku. Było ich siedmiu, a wśród nich 45-letni Andrzej. Cwany był z niego gość, bo potrafił okantować najlepszego kumpla. Brał pieniądze, a później mówił, że wcale ich nie pożyczał. Feralnego dnia wszyscy pokłócili się o srebrne kolczyki, które Andrzej miał sprzedać dzień wcześniej. Po trzeciej kolejce zaczęła się sprzeczka. Chwilę później koledzy rzucili się na Andrzeja. Tłukli go i katowali, aż ten stracił przytomność. Na końcu nałamali gałęzi, rozpalili ognisko i chcieli go spalić. Żywego. Czy Alojz też wtedy bił? On twierdzi, że Kumple przed sądem zwalili całą winę na mnie - mówi Kawecki. - Oni wcześniej nie siedzieli, więc stwierdzili, że łatwo wkopią sąd uznał, że Kawecki też ponosi winę za śmierć Andrzeja. Za współudział dostał 12 lat więzienia, jego koledzy po 15 zza krat- To nie musiało się tak skończyć... - wzdycha Kawecki i ponownie spogląda na swoje zeszyty. - Gdybym wcześniej zajął się rozwijaniem moich pisarskich zdolności i miałbym na ulicy lepszy przykład, pewnie żyłbym inaczej. Na pewno skończyłbym lepszą szkołę, nie tylko pisania bajek powrócił dopiero za kratami. Był 2000 areszcie śledczym w Płocku jeden ze współwięźniów napisał wierszyk dla swojej 3-letniej córki. To miała być bajka od tatusia. Ale rymy zgrzytały w uszach tak mocno, że Kawecki parsknął śmiechem. - Taki jesteś mądry? Napisz coś lepszego! - ryknął i tak powstała jego pierwsza bajka pt. "Dole i niedole Janka Bezdomnego". To historia młodego chłopaka, który potrafił pięknie grać na flecie. Pewnego dnia, błąkając się po świecie, dotarł do kraju, w którym ludzie nie znali muzyki. Tam jego życie całkowicie się zmieniło. Pytany o to, co się działo dalej, otwiera zeszyt i czyta. Bezdomny Janek poznał tam księżniczkę. Rymy zgrabnie układają się w całość, a historia naprawdę wciąga. Bajka napisana jest z humorem i zakończona puentą. Aż dziw, że napisał ją człowiek, który w życiu nie czytał książek. Równie lekko czyta się inne rymowanki Kaweckiego. Ta o "Synu marnotrawnym" zaczerpnięta została z Biblii. Tę bajkę udało mu się wydać na Skontaktowałem się z wydawnictwem i jakoś poszło - mówi Kawecki. - Znajomy sporządził do niej jego książkę można kupić w księgarni. Nie jest gruba, więc kosztuje raptem kilka złotych. Co ciekawe, na stronach nie ma informacji, że napisał ją więzień, więc ludzie czytają ją dzieciom na dobranoc i nawet o tym nie wiedzą. - Sam ją czytałem mojej córce - mówi jeden z funkcjonariuszy więziennych. - Bardzo jej się spodobała. Chcę zrobić coś dobregoDlaczego bajki Kaweckiego są dobre?- Bo mam na ich napisanie mnóstwo czasu - przyznaje autor. - Ale muszę mieć do tego idealną ciszę i spokój. Pisze teksty w swojej celi najczęściej w nocy, gdy jego koledzy śpią. Zapala na blacie niewielką lampkę i wpatrzony w zeszyt układa słowa. Gdy napisze większą część, sadza swoich więziennych kolegów na fikołach i czyta im bajkę. Recytując, uważnie przygląda się ich reakcjom. - Jeżeli mają wymalowane na twarzy zaciekawienie, to znaczy, że opowieść chwyta - dodaje Kawecki. - Dobra bajka musi zaskakiwać i budować atmosferę pewnej niezwykłości. W swoim zeszycie ma łącznie siedem bajek. Chce je wydać, gdy wyjdzie na wolność. Ale nie po to, żeby zarobić. - W życiu nie byłem dobrym człowiekiem - wzdycha Kawecki. - Sporo ludzi okradłem, żona ode mnie odeszła, a dziś dobry kontakt mam jedynie z córką, która czasami zadzwoni albo wyśle list. Piszę te bajki, bo chciałbym, żeby na tym świecie została po mnie chociaż jedna dobra rzecz. Syn MarnotrawnyDwóch dorosłych synów miał człowiek zamożnyBył bardzo bogaty i wielce pobożnyByło im jak w bajce, dobrze im się żyłoLecz młodszemu chłopcu żyć tak się znudziłoDość już miał harówki u ojca na roliWięc na swoje życie czasami biadoliłAż kiedyś syn młodszy do ojca powiada:Niech ojciec koło mnie na tej ławce siadaChcę z ojcem pogadać o mojej przyszłościWięc proszę Cię ojcze, abyś się nie złościłOjciec się domyślał o czym będzie mowaLecz siada na ławce przy chłopcu bez słowaChłopiec chce coś wyrzec, lecz ojca się wstydziOjciec tę nieśmiałość swego syna widziWidzi, że nieśmiało syn mowę rozkręcaWięc tymi słowami chłopaka zachęca:Powiedzże mi synu co masz mi powiedziećBo długo tu z Tobą nie zamierzam siedziećW polu i zagrodzie pracy jest niemałoWięc to co cię dręczy wyrzuć z siebie śmiałoWtedy rzekł młodzieniec tak do ojca swego:Wiele tu włożyłem wysiłku mojegoCiężko harowałem, wylewałem potyDość już mam na roli mój ojcze robotyOd pracy widłami opuchły mi ręceŻycie moje mija w codziennej udręceJa ciężej haruję od twojego wołaWiele wsiąkło w ziemię potu z mego czołaOd świtu do nocy na roli harujęJa ojcze od życia więcej oczekujęProszę cię pokornie, daj mi ojcze spłatęChcę iść w świat daleki, opuszczę twą chatęZrzucę z siebie w gnoju upaprane spodnieChcę żyć drogi ojcze beztrosko i godnie (...) Wyniki wyszukiwania: wiersze dla brata (24095) Wszystkie (24111) Wykonawcy (16) Teksty piosenek (24095) Wykonawcy (16) wiersze dla brata. Farinei Dla Brigna FilmRhymes for Young Ghouls20131 godz. 28 min. {"id":"697413","linkUrl":"/film/Wierszyki+dla+m%C5%82odych+po%C5%BCeraczy-2013-697413","alt":"Wierszyki dla młodych pożeraczy","imgUrl":" 1976, rezerwat Mi'kmaq. Nastoletnia Aborygenka przejmuje narkotykowy interes ojca, kiedy ten trafia do więzienia, a matka popełnia samobójstwo. Więcej Mniej {"tv":"/film/Wierszyki+dla+m%C5%82odych+po%C5%BCeraczy-2013-697413/tv","cinema":"/film/Wierszyki+dla+m%C5%82odych+po%C5%BCeraczy-2013-697413/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Urodzony w rezerwacie Indian Mi'kmaq reżyser opowiada historię rdzennych mieszkańców Kanady, zepchniętych na margines przez państwo. Celem rządowej polityki było odseparowane indiańskich dzieci od rodzin, kultury i języka. Często też były bite i wykorzystywane. Rok 1976, rezerwat Mi'kmaq. Aila, nastolatka, jak każde indiańskie dzieckoUrodzony w rezerwacie Indian Mi'kmaq reżyser opowiada historię rdzennych mieszkańców Kanady, zepchniętych na margines przez państwo. Celem rządowej polityki było odseparowane indiańskich dzieci od rodzin, kultury i języka. Często też były bite i wykorzystywane. Rok 1976, rezerwat Mi'kmaq. Aila, nastolatka, jak każde indiańskie dziecko poniżej 18 roku życia musi chodzić do miejscowej szkoły, która z powodu panującej tam przemocy oraz zaostrzonej dyscypliny przypomina bardziej więzienie. Po śmierci brata, samobójstwie matki i aresztowaniu ojca, trafia do wuja, który wciąga ją do narkotykowego biznesu. Jest w tym naprawdę dobra. Dzięki dochodom ze sprzedaży może płacić odrażającemu i sadystycznemu kuratorowi za przymykanie oczu na jej wagary. Ale kiedy ktoś kradnie jej ostatnie pieniądze a ojciec wychodzi na wolność, krucha równowaga jej świata legnie w gruzach. Wkrótce stanie przed wyborem: uciekać albo walczyć. Ale żaden Mi'kmaq nie ucieka... Prowadzona przez duchy swoich przodków Aila planuje zemstę. Zdjęcia do filmu nakręcono w rezerwacie Indian Mohawk Kahnawake (Kanada). No i ta śliczna indianka w głównej roli. Niestety nigdzie poza Netflixem nie można go obejrzeć. Na szczęście mam go na komputerze z polskimi napisami które własnoręcznie przetłumaczyłem z angielskiego i hiszpańskiego, bo bardzo zależało mi na jego oglądnięciu. Jeżeli jest ktoś zainteresowany, ... więcej Oczywiście nie puszczą go w polskich filmach a na wersje DVD będzie trzeba poczekać. Sadface. Szukam piosenek z filmu, ktoś coś? Byli na pewno Robert Johnson i Tom Waits. :) Świetnie się zapowiada: -young-ghouls-watch-the-exclusive-first- trailer-for-jeff-barnabys-harrowing-debu Fatalny pomysł i realizacja. Ten film nie powinien powstać. Odradzam!!! regulowany porządkiem wewnętrznym więzienia. Porządek lub odpowiednie jego fragmenty są zazwyczaj wywieszone w gablotach przy wejściu do więzienia lub na stronie internetowej www.sw.gov.pl (Patrz też: art. 87 a, art.100, art. 105 § 1 i § 3, art. 165 § 1 k.k.w.). 1 1. Słynna polska spikerka i prezenterka telewizyjna Krystyna Loska skończyła 85 lat. "Dziękujemy za wszystkie miłe chwile, które wniosła Pani do naszego codziennego życia, goszcząc tak często w polskich domach" - napisał w życzeniach dla Loski prezydent Andrzej Duda. "Proszę przyjąć serdeczne gratulacje i życzenia wszelkiej pomyślności z okazji jubileuszu Pani urodzin. W imieniu milionów Polaków oraz własnym pragnę złożyć wyrazy uznania, sympatii i wdzięczności za piękny dorobek Pani pracy. Dziękujemy za wszystkie miłe chwile, które wniosła Pani do naszego codziennego życia, goszcząc tak często w polskich domach za pośrednictwem telewizyjnego ekranu" - czytamy w liście dla Krystyny Loski od prezydenta Andrzeja podkreślił prezydent, Krystyna Loska jest "osobą wielu talentów". "Zdolności aktorskie rozwijała Pani pod kierunkiem mistrza Gustawa Holoubka, debiutowała też Pani jako lektorka filmów. Przede wszystkim jednak zapisała się Pani w świadomości społecznej jako znakomita spikerka telewizyjna, prezenterka i konferansjerka znaczących wydarzeń polskiej kultury. Swoim profesjonalizmem, naturalną swobodą, promiennym uśmiechem, poczuciem humoru i czarującą osobowością zdobyła Pani serca widzów. Pozostaje Pani dla Polaków kimś niezwykle bliskim, wręcz jakby członkiem rodziny" - napisał Loska w roku 1990Forum/Andrzej WiernickiDodał, że razem z prezenterką "przeżywaliśmy doświadczenia powszednie i historyczne". "Za sprawą ról filmowych ma Pani również swoje miejsce w sławnych obrazach polskiego kina, a także – mówiąc pół żartem, pół serio – jest Pani dobrym duchem polskiego sportu, utarło się bowiem przekonanie, że nasza reprezentacja piłkarska nigdy nie przegrywa meczów zapowiedzianych przez Krystynę Loskę. Zdobyła Pani ogromną popularność i w pełni zasługuje Pani na miano osoby–instytucji naszego życia publicznego" - zaznaczył życzył Krystynie Losce "zdrowia, szczęśliwych dni, uśmiechu i pogody ducha, satysfakcji z dokonań oraz spełnienia wszystkich planów na przyszłość". "Zapewniam, że w dniu jubileuszu są przy Pani pełne ciepła i życzliwości myśli rodaków. Proszę przyjąć moje serdeczne pozdrowienia" - zdjęcia głównego: Forum/Andrzej Wiernicki . 300 317 144 556 626 772 316 34

wiersze dla brata do więzienia